wtorek, 30 lipca 2013

Joyland

   „Najstraszniej jest w wesołym miasteczku… King raz jeszcze zręcznie wymieszał swoje ulubione fabularne składniki – sentymentalną wycieczkę w przeszłość Ameryki, zamiłowanie do popkultury, suspens i poczucie humoru”- tak o najnowszej powieści Kinga wypowiada się Juliusz Kurkiewicz w „Gazecie Wyborczej”. Najnowsza powieść Stephena Kinga rzuca się w oczy praktycznie w każdej księgarni. No i jak tu takiej nie kupić:). Uwagę zwraca już sama okładka autorstwa Vincenta Chonga przedstawiająca mężczyznę wchodzącego do starego wesołego miasteczka. Na szyldzie nad jego głową pisze: „Wejdź, jeśli się odważysz". To przesądziło o sprawie, książka wylądowała w moich rękach. Od razu zaciekawiona zaczęłam czytać. A podobno nie ocenia się książek po okładce…

   Wciągnęła mnie od razu. Główny bohater, Devin Jones, postanowił zatrudnić się przez wakacje w lunaparku o nazwie „Joyland”. Praca nie jest ciężka, codziennie udaje się do niej pieszo przez plażę Heaven’s Bay. Każdego dnia widzi tam małego chłopca na wózku inwalidzkim oraz jego matkę, która nie zaszczyca go nawet swoim spojrzeniem. Devin robi w Joylandzie furorę zabawiając malutkie dzieci przebrany się za psa Howiego, symbol lunaparku. Jest akceptowany przez resztę pracowników, którzy dzielą się z nim swoim doświadczeniem. Oto cytat z wypowiedzi właściciela Joylandu:
„Nie sprzedajemy mebli. Nie sprzedajemy samochodów. Nie sprzedajemy ziemi, domów ani funduszy emerytalnych. Nie mamy żadnych celów politycznych. Sprzedajemy zabawę."
   Praca jest dla głównego bohatera prawdziwą odskocznią od rzeczywistości. Jedyne, co nie daje Devinowi spokoju do wspomnienia o uroczej Wendy, która zostawiła go dla innego mężczyzny…
„A jednak to pierwsze złamane serce zawsze boli najbardziej, goi się najwolniej i pozostawia najbardziej widoczną bliznę. Co w tym pięknego?”
   Bohater stara się zapomnieć o wybrance serca, praca w Joylandzie bardzo mu się podoba. Czuje, że daje radość innym. Wkrótce jednak Devin dowiaduje się, że w Domu Strachów znajdującym się w Joylandzie została zamordowana młoda dziewczyna. Ktoś z zimną krwią poderżnął jej gardło. Krążą pogłoski o tym, że duch owej dziewczyny ukazuje się niektórym osobom przejeżdżającym wagonikiem przez miejsce jej śmierci. Devin wraz ze swoją nową przyjaciółką Erin i przyjacielem Tomem postanawiają sprawdzić wiarygodność plotek. Erin oraz Devin wyjechawszy z Domu byli pewni, że opowieść o dziewczynie to jedynie twór czyjejś wyobraźni. Zmienili jednak zdanie po zwróceniu uwagi na minę swojego przyjaciela, Toma. Postanawiają zbadać sprawę tajemniczej śmierci dziewczyny, której duch ukazuje się w lunaparku.
  
   Uważam, że Joyland jest ostatecznym dowodem na to, że Stephen King jest u szczytu swojej literackiej formy. Jest to jego najlepsza powieść, jaką dotychczas przeczytałam. Jak najbardziej polecam tą książkę. Bardzo realistyczna warstwa powieści dodatkowo przyciąga uwagę. Jeżeli dodamy do tego niebanalny humor Stephena Kinga, ciekawą fabułę oraz zapierający dech w piersiach punkt kulminacyjny, to mamy przed sobą jedną z najlepszych książek tego roku.

Autor: Stephen King
Oryginalny tytuł: Joyland
Przekład: Tomasz Wilusz
Liczba stron: 333
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Książka wydaje się być bardzo interesująca, z pewnością po nią sięgnę, lecz raczej nie prędko, bo literaturę pana Kinga mam w planach dopiero na przyszły rok. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość Kinga mam w planach, ale chyba zacznę od innej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń