wtorek, 30 lipca 2013

Igrzyska Śmierci

    Kto jeszcze nie słyszał o bardzo popularnej ostatnio trylogii autorstwa Suzanne Collins? Sama przyznam, że przed produkcją filmu pierwszego tomu nie wiedziałam o istnieniu powieści. Z satysfakcją stwierdzam, że film nie może się równać z pierwszą częścią trylogii. Owszem, był bardzo dobry, ale to książka zajęła u mnie pierwsze miejsce. O zakupie ostatecznie zadecydowała opinia pana Stephena Kinga zawarta na tylnej okładce, brzmi ona: „Nie mogłem się oderwać… Ta książka uzależnia.”. Z przyjemnością zgadzam się z pisarzem. Powieść czytało się z zapartym tchem. W klimat wprowadzają nas już pierwsze wersy książki: „Gdy się budzę, druga strona łóżka już zdążyła wystygnąć. Wyciągam rękę w poszukiwaniu Prim, ale dotykam tylko szorstkiego płótna materaca. Na pewno przyśnił się jej koszmar, więc poszła do łóżka mamy. Oczywiście, że tak. Dziś dożynki.”

   Rzadko czytuję książki, które są pisane w narracji pierwszoosobowej. Okazało się jednak, że wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Dzięki temu można było bardziej wczuć się w trudną sytuację Katniss, głównej bohaterki. Staje przed nią nie lada wyzwanie: wraz z niejakim Peetą Mellarkiem zostają wylosowani na uczestników w Igrzyskach Głodowych, które odbywają się co roku. Z każdego z dwunastu dystryktów jest wybierane dwoje trybutów: chłopak oraz dziewczyna. Zostają wysłani na arenę, gdzie mają tylko jedno, ale jakie i zarazem trudne zadanie: przeżyć. W każdym zakamarku areny czyhają groźne stworzenia lub trybuci innych dystryktów pragnący wyeliminować pozostałych zawodników z gry, czyli po prostu zabić. Dodatkowo muszą uważać na niebezpieczne insekty oraz znaleźć pożywienie oraz wodę. Wszystko to jest filmowane i nadawane na żywo w odbiornikach telewizorów uradowanych mieszkańców Kapitolu: miasta pełniącego rolę stolicy w państwie Panem. Urzęduje tam prezydent Snow, który skutecznie trzyma w niewoli dwanaście dystryktów i co roku skazuje dwójkę mieszkańców każdego z nich na prawdopodobną śmierć. Czymże jednak byłaby rywalizacja, gdyby nie możliwość wygranej? Ze wszystkich dwudziestu czterech osób zgromadzonych na arenie może przeżyć aż… jedna.

   Z czystym sumieniem polecam tę książkę. Występuje tam ciekawa fabuła i wartka akcja. Świat zbudowany przez panią Suzanne Collins nie jest piękny i kolorowy jak w wielu innych książkach. Jest pełen niebezpieczeństw i trudnych decyzji. Pierwszoosobowa narracja pozwala bardziej wczuć się w trudne sytuacje oraz decyzje podejmowane przez Katniss. Powieść łatwo pomaga oderwać się od szarej, nudnej codzienności. Uważam ją za prawdziwą gratkę dla miłośników fantasy. Polecam książkę zarówno młodszym, jak i starszym.  Mam nadzieję, że chociaż trochę zdołałam Was zachęcić do przeczytania jej. To moja pierwsza recenzja, więc proszę o wyrozumiałość i komentarze. Być może macie dla mnie jakieś porady bądź chcecie się podzielić własnym zdaniem na temat Igrzysk Śmierci. Zachęcam do komentowania! Podrawiam :)
 „To nie jest książka dla dzieci. To jest powieść dla dojrzałych, młodych ludzi, którzy rozumieją, że okrucieństwo jest częścią historii ludzkości, którzy potrafią dostrzec jego znamiona w najbardziej wyrafinowanych formach i którzy jak Katniss mają w sobie odwagę i determinację, by mu się przeciwstawić”

Autor: Suzanne Collins
Oryginalny tytuł: The Hunger Games
Seria: Igrzyska Śmierci
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Media Rodzina
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz