Zło nigdy nie umiera. Nawet gdy sądzisz, że już dawno
zniknęło, rozpłynęło się w powietrzu, ono nadal trwa. I tylko czeka na okazję,
aby znów zaatakować. Wysadzenie w powietrze hotelu Panorama wydawało się być
wybawieniem od mrocznych mocy, które uśmierciły Jacka Torrance’a. One okazały
się jednak silniejsze, niż ktokolwiek się spodziewał. Przeżyły i chcą działać
nadal, dążyć do zwycięstwa. Stephen King po raz kolejny wciąga nas w wir
nieprzewidywalnej akcji oraz niebanalnej historii, która zaskoczy nawet
najbardziej sceptycznie nastawionego do tej powieści czytelnika.
"W Panoramie śnieg też pokrywał okna. Najpierw tylko na parterze... potem na piętrze... I wreszcie na drugim piętrze. A wtedy zostali pogrzebani z pełnymi życia umarłymi"
Danny nie jest już dzieckiem, wyrósł na dorosłego mężczyznę.
Wiadomo, nikt nie chce powtarzać czyichś błędów, ale historia wprost uwielbia
zataczać koła i chłopak popadł w dokładnie ten sam nałóg, w którym pogubił się
jego ojciec- w alkoholizm. Powoli stacza się, każdy zarobiony pieniądz wydaje
na wódkę i inne trunki. Spokoju nie dają mu także postaci z hotelu Panorama,
które wbrew pierwszemu wrażeniu przeżyły, mimo iż hotel rozpadł się na kawałki.
Nagle jednak mężczyzna zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie to było celem jego
życia. Dlaczego ma powtarzać błędy człowieka, który chciał zabić zarówno jego i
jego matkę, a następnie sam zakończył swoje życie w dość tragiczny sposób? Coś
spowodowało, że Dan pożegnał się ze swoją ostatnią butelką wódki i wrzucił ją
do kosza na śmieci z napisem :„Jeśli już tego nie potrzebujesz, zostaw to tutaj”.
Zaczyna nowe życie, próbuje się ustatkować. Dostaje pracę w hospicjum, gdzie
znany jest jako tytułowy Doktor Sen, w skrócie: Dan pomaga pacjentom w spokoju
wydać ostatnie tchnienie. No cóż, moim zdaniem nie jest to na pewno praca
marzeń, ale Dan Torrance pasuje do tej roli jak nikt inny, ponieważ posiada
jasność. Trudno określić, czym tak naprawdę to jest. Pozwala na różne
działania, między innymi czytanie ludziom w myślach, przewidywanie niektórych
sytuacji czy też zdolności telepatyczne z innymi osobami posiadającymi ten sam
dar. I to właśnie tutaj zaczyna się przygoda. Mimo, iż wydaje się to być
nieprawdopodobne, na świecie żyją stworzenia, którym jasność (dla nich para) służy jako…
pożywienie. Przyciągają je ból i
cierpienie. W książce możemy spotkać się między innymi z wątkiem dotyczącym
zamachu na World Trade Center, podczas którego te istoty miał naprawdę niezłą ucztę.
Akcja dodatkowo nabiera tępa, kiedy z Dannym zaczyna kontaktować się mała
dziewczynka, która wydaje się mieć jasność, która mocą zdecydowanie przewyższa
nawet tą, którą posiada Dan.
"Tyle że nie piją ich krwi, tylko wdychają takie coś, co ulatuje, kiedy te szczególne dzieci umierają. - Skrzywiła się z odrazą. - Im bardziej się nad nimi znęcają, tym to jest mocniejsze. Mówią na to para."
Kiedy usłyszałam: kontynuacja "Lśnienia", oczy mi się
zaświeciły. Lśnienie było lekturą, którą czytałam z ogromną przyjemnością,
fabuła bardzo mi się podobała i z miłą chęcią przeczytałabym ją ponownie. Co
więc mogło mnie bardziej uszczęśliwić, jeżeli nie jej kontynuacja? Z wielką
przyjemnością ponownie spotkałam się z Dannym Torrance’em, który okazał się być
bohaterem, z którym bardzo łatwo jest się zaprzyjaźnić. Popełnia błędy tak jak
każdy człowiek, trudno jest mu się wydostać z nałogu oraz bardzo łatwo wpada z
w kłopoty. Podczas czytania oprócz akcji głównej mamy również wątek psychologiczny:
towarzyszymy człowiekowi, który próbuje pozbyć się trudnego nałogu. Widzimy
wszystkie trudności, jakie stają mu na drodze, uświadamiamy sobie, jak bardzo
trudne może być dla alkoholika pożegnanie się z butelką. Myślęz że Stephen King
ukrył w tym bohaterze odrobinę siebie samego. W książce „Jak pisać. Pamiętnik
rzemieślnika.” Pisarz przyznaje, że przez ponad dziesięć lat miał problemy z
alkoholem. Szczęśliwie jednak wyszedł z nałogu, pomogli mu w tym rodzina i przyjaciele.
Z tym samym motywem możemy spotkać się także w „Doktorze”, gdzie Danny’emu z
alkoholizmu pomaga wydostać się jego przyjaciel.
"Pomyślał: Jeśli się napiję, Panorama wygra. Mimo że doszczętnie spłonęła, kiedy rozerwało kocioł, wygra. Jeśli się nie napiję, zwariuję"
Powieść czyta się bardzo przyjemnie, i mimo tego, że grubością
i ciężarem może odrobinę przypominać cegłę, to strony same się w niej przewracają
i przygoda kończy się w mgnieniu oka. To jest to, czego najbardziej nie lubimy
w dobrych książkach, prawda? Za szybko się kończą. I to jest chyba jedyna wada,
jaką udało mi się znaleźć w tej książce. Nie ma nic bardziej przyjemnego, jak
ponownie spotkać się z postacią, którą pamiętamy z innej książki jako małego
berbecia. Do zalet dorzucam jeszcze bardzo dobrą, nowatorską fabułę,
nieustającą akcję oraz bardzo osobliwych bohaterów. Każda postać w książkach
Stephena ma swój własny, unikatowy charakter, i tylko od nas zależy, czy
przypadnie nam ona do gustu, czy też nie. Wiele ludzi zadaje pytanie: czy mogę
przeczytać „Doktora Sen” jeżeli wcześniej nie czytałem „Lśnienia”? Hmm, trudno
powiedzieć. W „Doktorze Sen’ spotykamy się z wieloma wątkami dotyczącymi „Lśnienia”,
przykładem może być Tony, wyimaginowany przyjaciel Danny’ego z lat dzieciństwa,
który odgrywa sporą rolę w kontynuacji. Przeczytawszy „Doktora Sen” na pewno
uda nam się zrozumieć ogólną fabułę, jednak mimo wszystko polecam poprzednie
przeczytanie „Lśnienia”. To na pewno pomoże nam wynieść więcej z jego
kontynuacji oraz łatwiejsze rozgryzienie poszczególnych wątków. Uważam, że nie
przeczytawszy poprzednio „Lśnienia” nie jest się w stanie dostać od „Doktora
Sen” tego, co najlepsze.
"- Nie boję się piekła. Żyłem uczciwie, a poza tym nie wierzę , że piekło w ogóle istnieje. Boję się, że nie ma nic.(...) Przedtem nie było nic, wszyscy to wiemy, więc czy nie jest logiczne, że nie ma nic potem?"
Autor: Stephen
King
Tytuł oryginalny: Doctor Sleep
Przekład:Tomasz Wilusz
Liczba stron: 652
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 10/10
__________________________________________________________________
Od września moja aktywność na blogu spadła na łeb na szyję. Mogłabym tutaj pisać całe mnóstwo powodów, wytłumaczeń i zażaleń na moją nieobecność, ale ani mnie nie chce się tego pisać, ani też Wam czytać moich usprawiedliwień :D. Wróciłam jednak i mam nadzieję, że nie zniknę ponownie (tak zarówno sobie jak i Wam na dzień dzisiejszy obiecuję :D) i jedyne co pozostaje mi Wam powiedzieć to: Welcome back! Moja piosenka na dziś, polecam i pozdrawiam!
będę musiała przeczytać;) ale najpierw lśnienie, bo widziałam tlko ekranizację
OdpowiedzUsuńStrasznie chciałabym przeczytać. "Lśnienie" już za mną, więc jestem gotowa:)
OdpowiedzUsuńZachęcam do udziału w moim nowym wyzwaniu na rok 2014: CZYTAM LITERATURĘ AMERYKAŃSKĄ.
Usuń