
Edgar Freemantle wiódł spokojne, przyzwoite życie. Miał
kochającą żonę i wspaniałą córkę. Wszystko jednak się rozpadło po tym, kiedy
mężczyzna uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, przez który stracił swoją rękę.
Dodatkowo ucierpiała także jego psychika: często napadają go niekontrolowane
napady szału. Obawiając się o zdrowie swojej rodziny mężczyzna postanawia
opuścić bliskich i zamieszkać na Duma Key, pięknej a zarazem odludnej wyspie,
której właścicielką jest wiekowa dama Elizabeth Eastlake.
„Bądź odważny. Nie obawiaj się rysować tego, co ukryte. Nikt nie powiedział, że sztuka musi być zawsze jak zefir, czasami sztuka to huragan. Ale nawet wtedy nie wolno ci ulec wahaniu, musisz trzymać kurs.”
Samotność kojąco działa na Edgara. W pewnym momencie zdaje
sobie sprawę, że obudziła się w nim nowa pasja: jedyne, czego pragnie, to
malowanie. Tworzy coraz to bardziej zaskakujące dzieła. Po pewnym czasie jego
własna twórczość zaczyna w nim jednak budzić niepokój. Zastaje ukończone
obrazy, mimo iż nie pamięta, że sam je skończył. Zamiast tego u mężczyzny coraz
częściej pojawiają się luki w pamięci oraz fantomowy ból w nieistniejącej ręce.
Obrazy Edgara stają się coraz bardziej doskonałe i przerażające zarazem. Na jaw
wychodzą także tragiczne losy rodziny Eastlake’ów mieszkających niedaleko
bohatera. Wkrótce okazuje się, że obrazy kryją w sobie niezwykłą moc, a Edgar
nie potrafi już panować nad swoim nowym talentem.
„Bo sztuka to magia, a magia nie zawsze jest biała.”
Uważam, że „Ręka mistrza” to jedna z najbardziej udanych
powieści Kinga. Pojawia się pierwszoosobowa narracja, co pomaga czytelnikowi
lepiej zrozumieć różne zachowania głównego bohatera. Podczas czytania książki
targały mną różne uczucia. Czułam ciarki na całym ciele podczas opisów nagłych
wybuchów złości Edgara. Im bardziej obraźliwe i straszne były jego słowa, tym
większą ulgę czuł bohater. Jednakże szczegółowe opisy powodu jego zachowań
pozwalały czytelnikowi bardziej
utożsamić się z mężczyzną, a z czasem nawet go zrozumieć.
„Ale mój słowotok najbardziej napędzała czysta, szczera ulga. Czułem się tak, jakbym wyciskał jad z rany po ukąszeniu węża.”
Akcja powieści jest poprzeplatana kilkustronicowymi
wtrąceniami o tytułowanymi „Jak powstaje obraz”. Początkowo nie zwracają one
zbytnio naszej uwagi. Stephen nie pozwala nam ich zrozumieć zbyt szybko. Dopiero
kiedy opowieść nabiera tempa pisarz pozwala nam próbować dopasować zawarte we
wtrąceniach na pozór nieistotne słowa. Czytelnik sam odkrywa w nich drugie dno.
Przyznam, że książkę czytałam dosyć dawno, ale dobre
wspomnienia po niej pozostały do dziś. Przeglądając powieść natrafiłam na dużo
interesujących cytatów, których postanowiłam jednak nie zamieszczać, ponieważ
wymagałyby sporej cenzury. Nasz kochany Stephen jak zwykle nie stroni od
wulgaryzmów, co jednak nie przeszkadza podczas czytania. Wręcz przeciwnie-
sytuacje między bohaterami zyskują na wiarygodności. To jest właśnie powód, dla
którego bardzo chętnie sięgam po literaturę Kinga: potrafi wpleść niebanalną
historię z wątkami fantastyki w bardzo realistyczny świat. Nie wyidealizowany,
lecz prawdziwy.
Podsumowując, powieść na pewno jest warta polecenia. Stephen
po raz kolejny stworzył dzieło, które pozostanie w pamięci ludzi na bardzo
długo. Nie podał czytelnikowi wszystkiego „na tacy”, kazał mu szukać i domyślać
się, skłonił do refleksji. Myślę, że właśnie na tym polega fenomen tego
pisarza. Zmusza czytelnika do myślenia. Zastawia na niego pułapkę: od książki
nie można się oderwać, a czytanie jej wieczorem, podczas gdy wszyscy w domu już
śpią, nie jest dobrym pomysłem. Przecież nie bez powodu Stephen King jest zwany
mistrzem horroru.
„Pamiętaj, że prawda tkwi w szczegółach. Niezależnie od tego, jak postrzegasz otaczający cię świat, niezależnie od artystycznego stylu wypowiedzi, który ów świat ci dyktuje-prawda tkwi w szczegółach. Oczywiście, w szczegółach siedzi także diabeł-wszyscy to mówią-ale być może „prawda” i „diabeł” to dwie nazwy tej samej rzeczy. Wiesz co? To całkiem możliwe.”
Autor: Stephen
King
Tytuł oryginalny: Duma Key
Przekład: Michał Juszkiewicz
Liczba stron: 637
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 9/10
Książka mi się bardzo podobała. King dowiódł nią, że jest prawdziwym królem grozy. Genialna fabuła oraz klimat. Również polecam i całkowicie zgadzam się z recenzją :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty! :D Z chęcią sięgnę po tę książkę i nie odstraszy mnie nawet ilość stron ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach;)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją dziś w antykwariacie, ale zabrakło mi kasiory:(
OdpowiedzUsuńPozycja godna polecenia, King w szczytowej formie.
OdpowiedzUsuń