poniedziałek, 5 sierpnia 2013

W pierścieniu ognia

    Po przeczytaniu pierwszej części trylogii „Igrzysk Śmierci” bez dłuższego zastanowienia sięgnęłam po część drugą zatytułowaną „W pierścieniu ognia”. Ponownie się nie zawiodłam. Kolejny raz książka okazała się być pułapką. Suzanne Collins stworzyła historię, od której wprost nie sposób się oderwać. Mimo tego, że część druga ma bardzo podobną fabułę do części pierwszej, czyta się ją z ogromną przyjemnością. Pierwszoosobowa narracja jest świetnym sposobem na postawienie czytelnika w sytuacji Katniss Everdeen, dziewczyny, która igra z ogniem. Trzymająca w napięciu oraz niebanalna to określenia z pewnością pasujące do tej powieści.

   Peeta oraz Katniss szykują się do odbycia „Tournée Zwycięzców”, czyli objazdu po wszystkich dystryktach państwa Panem. Nie jest to jednak nic przyjemnego: z każdej strony sztyletują ich spojrzenia rodzin poległych trybutów Igrzysk. Podczas tournée Peeta i Katniss uświadamiają sobie, że ludność w Panem ma w sobie odwagę, aby wszcząć bunt przeciwko władzy Kapitolu. A Katniss Everdeen, skromna i odważna dziewczyna z dwunastego dystryktu, staje się jego symbolem. Tymczasem władze Kapitolu usiłują stłumić powstania, które wywołał ich zuchwały czyn na arenie.

   W książce znajdujemy również wątek miłosny. Serce Katniss jest rozdarte między dwóch nastolatków: jej dzielnym towarzyszem Igrzysk Peetą Mellarkiem, z którym musi udawać parę na potrzeby oglądalności zmagań, a Galem Hawthornem, chłopcem, który zawsze był jej najlepszym przyjacielem podczas spokojnego życia w dwunastym dystrykcie. Nie ukrywam, że wątek ten bardzo przypomina mi ten zawarty w „Zmierzchu” autorstwa Stephenie Meyer (swoją drogą ta książka nie przypadła mi do gustu). Z ulgą przyznaję jednak, że w dziele pani Collins rozterki sercowe są wplecione w umiejętny sposób, który zbytnio nie odwraca naszej uwagi od pozostałej części powieści. Katniss nie należy bowiem do osób słabych emocjonalnie i wrażliwych.

   W pewnym momencie w powieści następuje nieoczekiwany i bardzo zaskakujący zwrot akcji. Katniss wraz z bliskimi gromadzi się przed telewizorem, aby obejrzeć obowiązkowy program nadawany przez Kapitol. Prezydent Snow podaje wówczas zaskakującą informację, która powoduje, że dziewczyna wybiega z domu przerażona:

„W siedemdziesiątą piątą rocznicę, dla przypomnienia buntownikom, że nawet najsilniejsi z nich nie mogą pokonać potęgi Kapitolu, trybuci obojga płci zostaną wylosowani w puli dotychczasowych zwycięzców w dystryktach”

   Katniss i Peeta wracają na arenę. Tymczasem powstania w dwunastu dystryktach trwają, a kosogłos, znajdujący się na broszce, którą bohaterka zawsze nosi przypiętą do ubrania, staje się symbolem rebelii.

   „W pierścieniu ognia” to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Polecam ją zarówno osobom młodszym jak i starszym. Opowiada historię nie tylko skrzywdzonej przez los dziewczyny, ale także buntu ludu przeciwko uzurpatorskiej i totalitarnej władzy. Dodatkowo mistrzowski sposób tworzenia pani Suzanne Collins pozwala nam bez reszty zagłębić się w świecie powieści i zatracić się w nim bez reszty. Zanim się obejrzymy, książka jest już przeczytana, a my ciągle mamy ochotę na więcej i więcej. Na koniec pozwolę sobie zacytować słowa polskiej autorki książek dla dzieci i młodzieży, Joanny Olech:

„Nie zaczynajcie jej czytać na pół godziny przed ważnym spotkaniem ani do poduszki, bo zafundujecie sobie kłopoty i bezsenną noc”

Autor: Suzanne Collins
Tytuł oryginalny: Catching Fire
Seria: Igrzyska Śmierci
Przekład: Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
Liczba stron: 358
Wydawnictwo: Media Rodzina
Moja ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Też byłam zachwycona 1 i 2, 3 część uważam za najsłabszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dokładnie jak ja, cieszę się, że nie tylko ja mam takie zdanie :D

      Usuń